Jeśli niemal 80 proc. polskich przedsiębiorstw to firmy rodzinne, to na Opolszczyźnie byłoby ich ok. 80 tysięcy. Nieuczciwa konkurencja, niejasne przepisy, nieprzyjazne urzędy – na takie problemy narzekają.
Roman Kirsztein od 1984 roku prowadzi w Luboszycach firmę zajmującą się hydrauliką siłową. Zatrudnia 10 osób i powoli przekazuje biznes zięciowi. – Wcześniej pomogłem synowi uruchomić firmę współpracującą z moją – mówi właściciel Hydroedu. To jedna z dziesiątek tysięcy opolskich firm, założonych i prowadzonych przez rodziny. Szacuje się, że w Polsce na 2,2, mln wszystkich przedsiębiorstw, ok. 1,5 mln stanowią te rodzinne. Na Opolszczyźnie jest zarejestrowanych ponad 100 tysięcy. W piątek ich przedstawiciele spotkali się w Opolu.
Iwona Święch-Olender z Opolskiego Centrum Rozwoju Gospodarki podawała liczne przykłady: – Analizowałam, z jakich usług i produktów korzysta moja rodzina._Chleb jemy od Charciarka, lody z Sopelka, salami z Pamasu, do rodziny w Niemczech jeździmy z Sind¬badem. Części do aut, którymi jeździmy, produkowane są w Narzędziowni w Strojcu czy w Auto Power Electronic z Opola, a gdybym budowała dom, to dostawców okien, drzwi i materiałów budowlanych też znalazłabym bez problemu na miejscu.
– Ten rok raczej nie będzie dla nas najlepszy. Wpływa na to potężny wzrost szarej strefy, z czym nikt w Polsce nie potrafi sobie poradzić – mówi Ryszard Wójcik, właściciel opolskiego Sindbada. Firmę założył w 1983 roku. Wówczas państwo (jeszcze PRL) zezwoliło na utworzenie kilkudziesięciu prywatnych biur podróży. Z czasem do tych usług właściciel dołączył przewóz pasażerów po całej Europie. Dziś Sindbad zatrudnia około 700 osób i pracuje w nim więcej członków opolskich rodzin niż samego właściciela. – Mimo to uznaję swoją firmę za rodzinną, bo ja ją zakładałem i borykam się z problemami charakterystycznymi dla tych firm – podkreśla Ryszard Wójcik.
Wśród problemów wymieniano m.in. nieuczciwą konkurencję, skomplikowane, niejednoznaczne prawo, bywa, że działające wstecz, represyjne działania różnych urzędów. – Dziś nie ma z nami Andrzeja Bliklego, prezesa naszego stowarzyszenia, bo właśnie prowadzi kolejne rozmowy w ministerstwie na temat zmian w relacjach między biznesem a urzędnikami ze skarbówki – mówi Jarosław Chołodecki, wiceprezes zarządu stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych. – Przykład z Anglii, gdzie jeden z urzędów skarbowych zamiast sankcji wprowadził partnerskie relacje, pokazuje, że dzięki temu do budżetu wpłynęło więcej pieniędzy.
Piątkowe spotkanie opolskich firm rodzinnych odbyło się w domEXPO Opole, gdzie zaplanowano także w listopadzie zjazd firm rodzinnych z całej Polski, organizowany przez IFR. Ma w nim wziąć udział 500 osób.
Żródło: strefabiznesu.nto.pl